-3. Umiejętność czytania wcześniej niż jest to oczekiwane.
-4. Schludnie wykonana praca pisemna.
-5. Natychmiastowe zrozumienie, na czym polega problem.
-6. Nieustanne zadawanie pytań..
-7. Okazywanie zainteresowania książkami i grami wymagającymi zręczności intelektualnej.
-8. Umiejętność starannego rysowania lub dokładnego przerysowy|wania obrazków z książek.
-9. Liczba wymyślonych zabaw lub opowiadań.
-10. Pragnienie odkrywania możliwości, jakie leżą w materiałach twórczych nowymi sposobami.
i nieskuteczne są egzaminy, są one jednak jedynym możliwym sposo|bem oceniania poziomu wiedzy jednostki. Mogą być złymi narzędziami oceny, które częściej się mylą niż mają rację, lecz bez nich, gdzie byśmy byli teraz? Jakie kryteria byśmy stosowali w zamian? W jaki sposób odseparowalibyśmy „owce od kóz paszy” na linii produkcyjnej? Dopó|ki dyplomy i zdane egzaminy pozostają głównymi wskaźnikami brany|mi pod uwagę, praktyczna zasada, która mierzy osiągnięcia, ten kosz|towny i pochłaniający sporo czasu wyścig papierkowy, musi trwać nadal. Prawo biologiczne, o którym pisałem w rozdziale 7., które mówi, że struktura i funkcja są zawsze ze sobą powiązane, jest jedna|kowo prawdziwe w szkolnictwie. Funkcja sprowadza się do otrzyma|nia dostatecznego stopnia na egzaminie, a struktura jest określona tą wszechogarniającą potrzebą. Struktura dyktuje sposób, w jaki są kształtowane umysły dzieci. Są one teraz bardzo często i z dużą bez|względnością „pakowane” do różnych kółek zainteresowań. Wiedza została pokrojona jak kiełbasa salami w sklepie na dogodne kategorie
i opakowania. Jej ceną jest przekształcenie procesu nauczania w serię precyzyjnych i ozdobnych rytuałów, obrzędów, których głównym celem jest przyswojenie sobie faktów, poddanie się indywidualności i twórczo|ści oraz coraz mniejsza wiara w znaczenie odkryć.