Zdolność utrzymania relacji

Dziecko kiedy dorośnie i pójdzie do szkoły jest gotowe do relacji polegającej na wspólnej pracy z na­uczycielem, z entuzjazmem uczy się czytać i liczyć, akceptuje sytuację, w któ­rej nauczyciel zajmuje się wszystkimi dziećmi w klasie, a nie wyłącznie nim, i bez problemu potrafi czekać kilka godzin na matkę czy też na obiad. Popo­łudniami chce bawić się z kolegami, a w niedzielę cieszy go, gdy może wspól­nie z ojcem umyć samochód. Może nawet zapisać się do grupy sportowej i spotykać się tam z rówieśnikami, trenując co tydzień pływanie lub grę w ba­seball. Oczywiście, ten mały uczeń przeszedł długą drogę i ma teraz wiele różnego rodzaju relacji. Nawet jego relacja z matką znów się zmieniła. Może teraz lubić omawiać z nią różne sprawy, pomagać jej w codziennych spra­wunkach i sprawić jej prezent na. urodziny. Bez wątpienia nadal potrzebuje, by mu gotowała i opiekowała się nim – ale czy nie podobnie jest z nami, do­rosłymi? Czyż nie oczekujemy, iż w naszych relacjach zaspokoimy własne potrzeby, że żona będzie gotować dobre posiłki, mąż zapewni pieniądze na potrzeby rodziny, szef zaproponuje dogodne warunki pracy, a sekretarka przyniesie filiżankę kawy? Jeśli spojrzymy na nasze relacje z tego punktu widzenia, możemy powie­dzieć, że niektóre z najbardziej pierwotnych, wczesnych ich aspektów, tych związanych z zaspokajaniem potrzeb, stopniowo, w miarę jak dorastamy, tracą na znaczeniu, chociaż nigdy całkowicie z nich nie rezygnujemy. Zarazem stwierdzamy, że dojrzalsze aspekty związków – nasze zaangażowanie uczuciowe w relację z drugim człowiekiem bardziej ze względu na niego sa­mego niż na potrzeby, które on zaspokaja, nasza zdolność utrzymywania róż­nego rodzaju relacji z różnymi osobami – zaczynają się pojawiać dość wcześ­nie i rozwijają się stopniowo przez całe dzieciństwo.