Krajowa Konferencja Lekarzy i Humanistów dobiegła końca i nadszedł moment, w którym próbuje się czasem streszczać wypowiedzi uczestników, poddawać głosowaniu rezolucje, oceniać krytycznie wartość części lub całego spotkania. Tylko z ostatniego, przysługującego mi zwyczajowo, prawa będę próbował skorzystać i to mówiąc wyłącznie o pewnych formalnych niedoskonałościach zebrania. O streszczaniu referatów

i głosów w dyskusji nie może bowiem być mowy, jako że były zbyt liczne i bogate w treść.’ Znaczna większość mówców podzielała opinię, że w zdrowiu i chorobie, w pracy i życiu rodzinnym może człowiek liczyć tylko na siebie, a więc na człowieka takiego samego jak on, jego rozum, pracowitość, inwencję i dobrą wolę. Wielu mówców potępiało uczucia nienawiści i nawoływało do tolerowania odmiennych zapatrywań, wielu innych przestrzegało przed błędami popełnianymi w wychowaniu dzieci i młodzieży, a znakomity specjalista problemu narkomanii podał wstrząsające wiadomości o stopniu, jcki ta plaga osiąga w naszym kraju. Byli także uczestnicy dyskusji, którzy podawali w wątpliwość zdolność człowieka do stwarzania siebie samego i uważali wpływ bodźców płynących ze środowiska za główny, jeżeli nie jedyny czynnik formujący wszystkie istoty żywe, nie wyłączając człowieka.

Tylu wyrażonych opinii i oryginalnych myśli nie można było przedyskutować i nawet czasem zrozumieć w tak krótkim czasie i zdaliśmy sobie wszyscy, tak my, organizatorzy, jak też nasi goście, sprawę z tego, że konferencja stanowiła raczej „burzę mózgów” (brainstorm) niż naradę. Burza mózgów jest rzeczą pożyteczną, ale staje się cenną wartością dopiero po spokojnym,wnikliwym przestudiowaniu treści wypowiadanych na gorąco.